sobota, 24 grudnia 2011

18stka w Stanach.

Były to pierwsze moje urodziny, w które musiałam iść do szkoły (wspaniały prezent na 18stkę :-D). I wiecie co? Wielkie zaskoczenie. Przyszłam do szkoły, nad szafką miałam wielki plakat z napisem "Wszystkiego najlepszego w Twoje 18 urodziny, Anna!" i balony wokół. Potem dziewczyny zbiegły się, zaczęły życzenia składać. Na matematyce posypały się kolejne życzenia, na angielskim footballiści śpiewali mi sto lat i odkryli gdzieś na końcu klasy balona, którego Kaylah miała dla mnie jako niespodziankę. Za kilka dni na chwilę zmienię głos jak nawciągam się z niego helu. :-) Nowym doświadczeniem dla mnie było, kiedy chodziłam korytarzami i nawet ludzie, których znam tylko z widzenia lub wcale, składali mi życzenia, życzyli miłego dnia. Na lunchu Kenia po jakimś czasie przybiegła z lodami i m&m'sami. Specjalnie pobiegła na stację benzynową, kiedy na dworze śnieg leży! To było kochane. W domu czekały na mnie prezenty od hostów, a potem dziewczyny zjechały się niespodziewanie. Hannah wszystko zorganizowała i muszę przyznać, że nieźle to zorganizowała, bo wszystko tak naprawdę działo się pod moim nosem, a nie miałam o tym zielonego pojęcia. Ten rok w Stanach zawiera wiele "pierwszy raz w moim życiu...".

Zdjęcia dodam w następnym poście. Chciałam Wam wszystkim życzyć wesołych, spokojnych Świąt!

niedziela, 18 grudnia 2011

I'm glad being Student of the Month.

Przez te trzy tygodnie zadziało się strasznie dużo, a jednocześnie nic.

5 grudnia zamówiłam rzeczy potrzebne do graduation (zakończenie high school) i na wiosnę otrzymam swój outfit (togę, czapkę i trzecią rzecz, której nazwa jest obsceniczna, więc nie będę jej przytaczała). Tak sobie myślę, że jeżeli rzeczywiście dostanę amerykańską diploma (a wszystko na to wskazuje), to znak, że jestem największym Dzieckiem Szczęścia, jakie się tylko urodziło na świecie. Napiszę książkę pt. "Jak skutecznie kreować swoją przyszłość".

Tego samego dnia zostałam wezwana do sekretariatu i myślałam, że chodzi o prezentację o kraju, której nie przestawiłam, bo szkoła zachowała się niegrzecznie, a ja nie będę serwowała jako wolontariusz. :) (Wszyscy exchange w naszej szkole są z jednej organizacji, tylko ja jestem wyrzutkiem z innej i ich koordynatorka zadała im zadanie, aby przedstawili w szkole prezentacje o swoim państwie. Potem dyrektorka w szkole się do tego podpięła i kazała im przedstawiać to kilkakrotnie. Potem jakiś czop poszedł do sekretariatu i naskarżył, że nie wszyscy exchange przedstawiają - chodziło o mnie - to przed szkolny radiowęzeł lub jakakolwiek nazwa tego dziwadła jest, nadano, że "wszyscy exchange student MUSZĄ przedstawić prezentacje". Przepraszam bardzo, ale nikt mnie o tym nie poinformował (reszta była poinformowana 3 tygodnie wcześniej), a tym bardziej nie poprosił mnie o to twarzą w twarz, więc nie poczuwam się jak owca, która będzie galopowała do sekretariatu i grzecznie pytała, kiedy mogę swoją prezentację przedstawić, której notabene nie miałam, co jest rzeczą oczywistą. Tak więc wypięłam się tyłkiem na brak profesjonalizmu w naszej szkole i miałam gdzieś ich prezentacje. Layson nic nie musi, jak mu się nie mówi w twarz.) Wracając do tematu.. zostałam wezwana, aby odebrać tytuł (uwaga!) STUDENTA MIESIĄCA, haha. Przepraszam, ale mnie to śmieszy. Najzabawniejszą partią tej informacji była wzmianka o tym, że z przedmiotu mającego nazwę MATEMATYKA. (zaznaczam, że w Polsce ledwo z tego zdałam) Mieliśmy zdjęcie do gazety, dostaliśmy nagrody (całe DOLAR i TRZYDZIEŚCI centów na śniadanie, których nie wykorzystam, bo zbyt wielką wartość sentymentalną ma dla mnie ta FORTUNA!). Wczoraj Lisa przekazała mi gazetę i co? Oczywiście przekręcili moje nazwisko i zepsuli robotę, bo napisali, że jesteśmy studentami tygodnia, a nie miesiąca! Wypraszam sobie. Po pierwsze nikt nikogo wcześniej nie wybierał (jesteśmy pierwszy w przeciągu prawie całego semestru!), a po drugie co za głąb.. no dobra, nie wypowiadam się. To są tylko Amerykanie. :-))

Bodajże 8 grudnia wzięłam ostatnią szczepionkę-kombajn, która zawierała trzy różne dawki, z których dwie kiedyś za górami, za lasami, dawno temu w trawie, już w życiu brałam, no ale cóż. Mam to za sobą i mogą mnie cmoknąć.

Tydzień temu otrzymałam swoje senior pictures. Cieszy mnie fakt, że w końcu je mam, ale nie do końca wiem, jak je przewiozę do domu, bo jedno zdjęcie jest większe niż długość mojego przedramienia, ale jakoś będzie trzeba dać sobie radę. Na razie czeka mnie jeszcze sześć - miejmy nadzieję - wspaniałych miesięcy. (Swoją drogą jestem zmęczona tą całą "cudowną" Ameryką.) Zdjęcie wszystkich oprócz największego:


W czwartek Mr. Prodell zmusił nas, abyśmy w końcu przestali obijać się na siłowni (w ramach kinesiology mamy tygodniowo jeden dzień activity) i oceniał nas za pracę, którą wykonywaliśmy. Przeszłam tudzież przeskoczyłam samą siebie, bo jak u nas w polskim LO namiętnie obijałam się, jak tylko potrafiłam (uwielbiam pana Kuchara, pozdrawiam!), tak tutaj pobiłam swoje życiowe rekordy! Na leg press (odpychanie nogami) wzięłam 91kg, na inner thigh (rozkraczone nogi trzeba zebrać do siebie) 30kg, arm curl 9kg (śmiejcie się śmiejcie, każdy ma słabe strony xD), a na chest press (nie wiem jak to przetłumaczyć, wpiszcie sobie w google) 17kg normalnie i 27kg z pomocą mojej wspaniałej prawej nóżki. :) Tak, też sądzę, że jestem małym Pudzianem. Duma mnie rozpiera. A! I przy okazji dziewczyny rozciągały się, próbowały stopami dotknąć głowy, a okazało się, że Layson, który obija się aktywnie (leń śmierdzący!), praktycznie nic nie robi, nie trenuje, nic, nic, null, zrobił największy łuk w wygięciu i brakowało mi 5cm. Owszem, nie ma sprawiedliwości na tym świecie.

Pierwszą partię świąt mam za sobą i jestem załamana (hamburgery na "stole wigilijnym", ale to opiszę kiedy indziej), a przede mną jeszcze dwa spotkania z rodziną (mają za dużą, aby spotkać się na raz. Na ostatnim było 40 osób.) Tak poza tym, to finals (egzaminy semestralne) się zbliżają, powinnam drżeć, ale pewnie jak zwykle wezmę się za to na ostatnią chwilę. (Chociaż muszę się pochwalić, że kinesiology powtarzam JUŻ, ale może to dlatego, że człowiek, kości, mięśnie, złamania, dźwignie i inne cuda z fizyki, etc. to moje ulubione tematy?)

Chciałam podziękować za cudowną urodzinową paczkę od Iwony i Piotra! Jesteście najwspanialsi na świecie, a Iwona chyba czyta mi w myślach. Dzię-ku-ję!