wtorek, 3 września 2013

Lekarski czas zacząć! + odwiedziny H.

Dostałam się na medycynę, a w sekrecie dopowiem, że moja przygoda z j.angielskim się jeszcze nie skończyła! :))) Kolejny krok w stronę marzeń spełniony.








A to są zdjęcia z przyjazdu Hayley do Polski. Tak drodzy państwo, moja amerykańska przyjaciółka odwiedziła na miesiąc moje skromne progi. Co prawda jej pobyt tutaj nie był taki, jakim go sobie wyobrażałam, bo kompletnie nie chciała korzystać z tego, jaki prezent moi rodzice jej podarowali (zasponsorowali jej całą przygodę.) Chcieliśmy zabierać ją dosłownie wszędzie i pokazywać wszystko, co się w Polsce da, lecz ona nie wyrażała na to chęci, bo (uwaga!) "trzeba chodzić, a ona tego nie lubi." Dziewczyna nie ma jeszcze 20 lat, a zachowuje się jak inwalida. Imprezy z moimi znajomymi, wyjścia do klubów, kin, pubów, restauracji, gdziekolwiek - odpadały, bo ona nie będzie się zadawała z moimi o wiele starszymi znajomymi od niej. I jej nie wolno przebywać w klubach itp., bo amerykańskie prawo jej tego zabrania. Co z tego, że była w Europie i amerykański policjant z pewnością nie będzie jej po ulicy gonił, ale dobra. :-)) Z jedzeniem wybrzydzała, jak ja rozmowy nie zaczęłam, to wcale do mnie nie gadała. Gdy widziałyśmy się z moimi znajomymi, to nie chciała z nimi rozmawiać, bo "mówią łamanym angielskim." Tak, nietrudno zgadnąć, że nasza przyjaźń dobiegła końca. Po miesiącu napisała mi straaaasznie długą litanię na facebooku, przeprosiła i wyraziła swoje ubolewanie nad faktem, że nie jesteśmy ze sobą już tak blisko jak kiedyś, ale średnio to pomogło. Może tylko tyle, że już siebie nie omijamy wielkim łukiem. Żal mi trochę, że dla niej wyjazd do Europy nie był fajniejszy i bardziej cool od koncertu One Direction, na który pojechała po powrocie to Stanów, ale co ja tam mogę wiedzieć, przecież jak się pierwszy raz wyjeżdża ze swojego kraju, to nic się nie podoba i nic nie jest warte uwagi. :-)) Owszem, jestem ironiczna.


Kolejna nowość. Wraz z nadejściem nowego roku postanowiłam zadbać o swoje zdrowie i w końcu wybrałam się na wizytę do okulisty, a zaraz potem zadecydowałam o wizycie u ortodonty i oto efekt. Od kwietnia prostuję zęby, jak widać mam taki super piękny przeźroczysty aparacik, który gorąco polecam, bo ani nie rani warg ani nie pozostawia po sobie żadnych innych śladów, a też go ledwo co widać. Rekomenduję całym sercem swoim! :-D A na brak pomalowanych oczu na zdjęciu nie zwracajcie uwagi. Miałam dzień menela i nie chciało mi się nic ze sobą robić, także wybaczcie mi, że naraziłam Was na oglądanie takiej niewyjściowej odsłony. xD Muszę mieć dziś jakiś super dzień, bo ilość transparentnie pokazywanych emocji w tym poście już dawno wzbudziła we mnie niepokój.